Leon:
Siedzimy wszyscy w kuchni i jemy śniadanie. Dziś nie idę do pracy więc postanowiłem trochę czasu spędzić z Lu. Usłyszeliśmy dzwonek, więc wstałem i poszedłem otworzyć. W drzwiach stał uśmiechnięty blondyn.
Siedzimy wszyscy w kuchni i jemy śniadanie. Dziś nie idę do pracy więc postanowiłem trochę czasu spędzić z Lu. Usłyszeliśmy dzwonek, więc wstałem i poszedłem otworzyć. W drzwiach stał uśmiechnięty blondyn.
-Cześć Damien.-podał mi rękę, a ja
zdziwiony uścisnąłem ją.
-Leon. Mogę w czymś pomóc?-zapytałem
mierząc go wzrokiem.
-Ja do Violetty.-powiedział i wszystko
się wyjaśniło. Wpuściłem go do środka i zaprowadziłem do
kuchni. Gdy szatynka zobaczyła chłopaka dosłownie się na niego
rzuciła, a on ledwo ustał w miejscu. Patrzyliśmy z Lu na nich, a
oni nadal się ściskali.
-Damien to Lu, a to jej brat
Leon.-przedstawiła nas. Lu podeszła do niego i podała mu rękę, a
on ją pocałował (rękę).-To mój stary przyjaciel wrócił tu
niedawno i postanowił mnie odwiedzić, więc jeżeli nie będziecie
mieli nic przeciwko pójdziemy do salonu, a wy jak chcecie możecie
się przyłączyć.-powiedziała uśmiechnięta szatynka. W sumie nie
mieliśmy nic ciekawszego do roboty więc poszliśmy z nimi.
Siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy na różne tematy.
Dowiedziałem się też paru rzeczy o szatynce.
-Tak w ogóle gdzie teraz
mieszkasz?-zapytała przyjaciela.
-W hotelu 20 minut drogi stąd, a co ?
-Zamieszkasz z nami. Macie coś
przeciwko?-zwróciła się do nas, a my zaprzeczyliśmy. Po namowach
chłopak się zgodził i pojechał po swoje bagaże, a my oglądaliśmy
coś w TV.
Violetta:
Tak bardzo się cieszę, że Dam
zamieszka z nami. Po godzinie wrócił ze swoimi walizkami.
Zaprowadziłam go do pokoju gościnnego i pomogłam rozpakować.
Pociągnęłam go za rękę do mojego pokoju. Usiedliśmy na moim
łóżku i wspominaliśmy dawne czasy. Nagle chłopak podniósł się
i wziął gitarę. Zaczął grać melodie do Ven y Canta. Zaczął
śpiewać, a ja po chwili do niego dołączyłam. Po ostatnich
słowach uśmiechnęliśmy się do siebie i z powrotem opadliśmy na
łóżko.
-Wiesz, że muszę nagrać nową
płytę?-zapytałam.
-Nie, ale co z tego?-spojrzała na mnie
i uśmiechnął się.
-Chciałabym abyś zaśpiewał ze mną
jedną piosenkę.-wyjaśniłam, a on się zgodził.
Ludmiła:
Ten Damien jest fajny chłopakiem.
Przystojny, miły i inteligentny jak dla mnie ideał chłopaka. Leżę
właśnie w łóżku i rozmyślam o nim. Sama nie wiem dlaczego zajął
on w mojej głowie tyle miejsca. Wierciłam się przez jakieś 15
minut aż w końcu stwierdziłam, że chce mi się pić. Zeszłam ze
schodów i weszłam do kuchni. Zastałam tam blondyna. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i wyjęłam mleko z lodówki. Nalałam do szklanki ciecz i usiadłam do stołu. Czułam na sobie wzrok chłopaka więc podniosłam głowę, a nasze spojrzenia spotkały się. Zarumieniłam się i z powrotem spuściłam głowę.
-Do twarzy Ci w rumieńcach.-powiedział, a moje poliki jeszcze bardziej się zaczerwieniły.
-Przestań.-zaśmiała się. Zaczęliśmy rozmawiać już swobodnie. Tematy nie kończyły nam się. Przenieśliśmy się do salonu i usiedliśmy na kanapie obok siebie.
-Masz chłopaka?-zapytała nagle, a ja spojrzałam na niego.
-Nnie, a ty masz dziewczynę?
-Nie.-powiedział i znowu spojrzał w moje oczy. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Dzieliły nas centymetry, milimetry aż w końcu nasze usta połączyły się w jedno. Gdy oderwaliśmy się od siebie speszyłam się i szybko wstałam z łóżka.
-Ja...ja idę już spać.-powiedziałam i szybko poszłam na górę. Będąc w pokoju dotknęłam opuszkami palców ust, gdzie przed chwilą spoczywały jego gorące wargi. Uśmiechnęłam się i poszłam spać.
Violetta:
-Ja...ja idę już spać.-powiedziałam i szybko poszłam na górę. Będąc w pokoju dotknęłam opuszkami palców ust, gdzie przed chwilą spoczywały jego gorące wargi. Uśmiechnęłam się i poszłam spać.
Violetta:
Wstałam po godzinie 9. Przetarłam oczy i poszłam do mojej łazienki. Umyłam się, uczesałam i umyłam zęby. Gotowa zeszłam na dół. Schodząc z ostatniego schodka potknęłam się. Już miałam upaść, ale czyjeś silne ramiona nie pozwoliły mi na to. Myślałam, że to Dam, ale gdy otworzyłam oczy utonęłam w zielonych tęczówkach. Wpatrywaliśmy się tak w siebie i wtedy zrozumiałam, że to Leon. Pomimo tego czułam się dobrze w Jego ramionach. Miałam wrażenie, że jestem bezpieczna. Uśmiechnęłam się on też, ale po chwili również się otrząsnął i postawiał mnie na nogi. Spojrzałam na niego speszona tak samo jak on na mnie. Poszliśmy w ciszy do kuchni. Była już tam pozostała dwójka, ale coś było nie tak. Panowała pomiędzy nimi tak samo niezręczna cisza jak pomiędzy nami. Wzięłam płatki, mleko i zrobiłam sobie śniadanie. Zasiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Zerkałam na wszystkich z zaciekawieniem. Szatyn chyba to zauważył, bo także się na nich dziwnie spojrzał.
-Za chwilę zwariuję! Dlaczego się tak zachowujecie?-zapytałam z ciekawości.
-Zachowujemy się normalnie.-powiedziała Lu i wyszła z kuchni.
-Leon możemy na słówko?-powiedziałam chociaż nie było ta dla mnie łatwe. Najpierw jesteśmy wrogami, później patrzymy sobie w oczy już nic z tego nie rozumiem. Zdziwiony wstał z krzesła i wyszliśmy na korytarz.
-Co?-zapytał oschle, ale widziałam, że sprawiło mu to trudność.
-Coś jest nie tak. Porozmawiaj z Lu, a ja wypytam Damiena.-rozkazałam i wróciłam do kuchni. Dosiadłam się do chłopaka, a on na mnie dziwnie spojrzał. Uśmiechnęłam się sztucznie i pociągnęłam go do salonu. Na szczęście nie było tam Lu.
-To, co tam u Ciebie?-zaczęłam.
-A co ma być od wczoraj?-zapytał.
-Wiem, że coś się wydarzyło pomiędzy tobą, a Lu, ale nie wiem co.
-Nic się nie stało.-powiedział szybko i już chciał wstać, ale złapałam go za nadgarstek.
-I tak się tego dowiem.-powiedziałam zła.
-No dobrze. (...) no i to tyle. Najgorsze jest to, że podobało mi się, ale ona uciekła.-powiedział smutny. Przytuliłam go.
Leon:
Po tym co stało się pomiędzy mną, a Violettą próbuję być dla niej jeszcze bardziej obojętny, ale nie wychodzi mi to. Gdy patrzyłem w jej oczy, zatonąłem w nich. Były takie piękne. O czym ja w ogóle myślę. Przecież ona jest dwulicową divą. Poszedłem do pokoju mojej siostry. Zapukałem, a gdy usłyszałem 'proszę' wszedłem do środka. Zobaczyłem ją. Siedziała na parapecie i wpatrywała się w dal. Podszedłem bliżej i usiadłem obok.
-Po co przyszedłeś?-zapytała, nadal na mnie nie patrząc.
-Jesteś moją siostrą i wiem kiedy Cię coś gryzie. Powiesz mi co?-spojrzała na mnie i zaczęła mówić.-Więc zakochałaś się w nim?-zapytałem po wysłuchaniu historii.
-Tak, nie, nie wiem!-powiedziała i samotna łza spłynęła jej po policzku.
-Nie płacz.-wytarłem jej łzę.-Porozmawiaj z Nim. Będzie dobrze.
-Dziękuję bracie.-zaśmiała się. Wstałem i wyszedłem z jej pokoju. Zapukałem do kolejnych drzwi. Po zaproszeniu wszedłem do środka.
-Podobało mu się?-zapytałem od razu.
-Jemu tak, a Lu?-zapytała i spojrzała na mnie, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Otrząsnąłem się i przytaknąłem.-Trzeba im trochę pomóc. Tylko jak.-usiadłem obok niej niepewnie. Nie chciałem jej pokazywać, że coś w naszych kontaktach się zmieniło. Zaczęliśmy się zastanawiać nad tym, aż w końcu obydwoje usnęliśmy.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No i w końcu jest rozdział 5 :)
Rozdział pisany przeze mnie, czyli Veronice Blanco od niedawna zwaną też Żelusiem xD
Przepraszam, przepraszam, przepraszam !
Tak wiem nie było rozdziały baaardzo długo, ale szkoła i inne obowiązki robią swoje :(
Mam nadzieję, że nadal tu ktoś jest i ktoś skomentuje to coś u góry ;)
Ten rozdział nie wyszedł tak jak chciałam, ale pisałam go dzisiaj i jest jaki jest ;(
Jeżeli kogoś zawiodłam przepraszam !
Czekam na wasze opinie i zapraszam na moje pozostałe dwa blogi oraz na blog Pau Nielusi.
Jeżeli ktoś nie wie kto to proszę o przeczytanie notki niżej :D
Czekam na wasze opinie ;*
6 komów --> Rozdział 6
-Za chwilę zwariuję! Dlaczego się tak zachowujecie?-zapytałam z ciekawości.
-Zachowujemy się normalnie.-powiedziała Lu i wyszła z kuchni.
-Leon możemy na słówko?-powiedziałam chociaż nie było ta dla mnie łatwe. Najpierw jesteśmy wrogami, później patrzymy sobie w oczy już nic z tego nie rozumiem. Zdziwiony wstał z krzesła i wyszliśmy na korytarz.
-Co?-zapytał oschle, ale widziałam, że sprawiło mu to trudność.
-Coś jest nie tak. Porozmawiaj z Lu, a ja wypytam Damiena.-rozkazałam i wróciłam do kuchni. Dosiadłam się do chłopaka, a on na mnie dziwnie spojrzał. Uśmiechnęłam się sztucznie i pociągnęłam go do salonu. Na szczęście nie było tam Lu.
-To, co tam u Ciebie?-zaczęłam.
-A co ma być od wczoraj?-zapytał.
-Wiem, że coś się wydarzyło pomiędzy tobą, a Lu, ale nie wiem co.
-Nic się nie stało.-powiedział szybko i już chciał wstać, ale złapałam go za nadgarstek.
-I tak się tego dowiem.-powiedziałam zła.
-No dobrze. (...) no i to tyle. Najgorsze jest to, że podobało mi się, ale ona uciekła.-powiedział smutny. Przytuliłam go.
Leon:
Po tym co stało się pomiędzy mną, a Violettą próbuję być dla niej jeszcze bardziej obojętny, ale nie wychodzi mi to. Gdy patrzyłem w jej oczy, zatonąłem w nich. Były takie piękne. O czym ja w ogóle myślę. Przecież ona jest dwulicową divą. Poszedłem do pokoju mojej siostry. Zapukałem, a gdy usłyszałem 'proszę' wszedłem do środka. Zobaczyłem ją. Siedziała na parapecie i wpatrywała się w dal. Podszedłem bliżej i usiadłem obok.
-Po co przyszedłeś?-zapytała, nadal na mnie nie patrząc.
-Jesteś moją siostrą i wiem kiedy Cię coś gryzie. Powiesz mi co?-spojrzała na mnie i zaczęła mówić.-Więc zakochałaś się w nim?-zapytałem po wysłuchaniu historii.
-Tak, nie, nie wiem!-powiedziała i samotna łza spłynęła jej po policzku.
-Nie płacz.-wytarłem jej łzę.-Porozmawiaj z Nim. Będzie dobrze.
-Dziękuję bracie.-zaśmiała się. Wstałem i wyszedłem z jej pokoju. Zapukałem do kolejnych drzwi. Po zaproszeniu wszedłem do środka.
-Podobało mu się?-zapytałem od razu.
-Jemu tak, a Lu?-zapytała i spojrzała na mnie, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Otrząsnąłem się i przytaknąłem.-Trzeba im trochę pomóc. Tylko jak.-usiadłem obok niej niepewnie. Nie chciałem jej pokazywać, że coś w naszych kontaktach się zmieniło. Zaczęliśmy się zastanawiać nad tym, aż w końcu obydwoje usnęliśmy.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No i w końcu jest rozdział 5 :)
Rozdział pisany przeze mnie, czyli Veronice Blanco od niedawna zwaną też Żelusiem xD
Przepraszam, przepraszam, przepraszam !
Tak wiem nie było rozdziały baaardzo długo, ale szkoła i inne obowiązki robią swoje :(
Mam nadzieję, że nadal tu ktoś jest i ktoś skomentuje to coś u góry ;)
Ten rozdział nie wyszedł tak jak chciałam, ale pisałam go dzisiaj i jest jaki jest ;(
Jeżeli kogoś zawiodłam przepraszam !
Czekam na wasze opinie i zapraszam na moje pozostałe dwa blogi oraz na blog Pau Nielusi.
Jeżeli ktoś nie wie kto to proszę o przeczytanie notki niżej :D
Czekam na wasze opinie ;*
6 komów --> Rozdział 6