poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 2 "Wylądował w kiblu"

Tydzień później:
Violetta:
-Dziękuje Wenecja! Jesteście cudowni! -kolejny koncert za mną. Wkrótce będę w domu <3 Stęskniłam się za Ludmiłą.
Ciekawe co porabia. Od tygodnia ze sobą nie rozmawiałyśmy.  Wcześniej mnie zbyła, a teraz nie odbiera telefonu. Trochę się o nią martwię. Za każdym razem, gdy do niej dzwonię jest to denerwujące: "Piiiip".
Weszłam do swojego autobusu i usiadłam na skórzanej kanapie. Wzięłam do ręki swojego IPhon'a, a następnie wybrałam numer do Lu.Nie odebrała. Cóż...zadzwonię na stacjonarny. Jeden sygnał, drugi, trzeci.....ODEBRAŁA!

Rozmowa telefoniczna:
J: Lu! Tak się cieszę, że odebrałaś! Coś się stało?
L: Kochana nic się nie stało. Miałam strasznie zabiegany tydzień, a do tego mój różowiutki IPhon wylądował w kiblu. Muszę kupić se nowy, ponieważ tamten jak w końcu wyjęłam to był do niczego.
J: Ale jak to się stało, że tam wpadł?
L: A...to mały wypadek.
J: Powiedzmy, że Ci wierzę. Ale czemu nie zadzwoniłaś z jakiegokolwiek telefonu? Martwiłam się!
L: No dobrze przepraszam.
J: Okej wybaczam. 
L: Bardzo się cieszę, a teraz muszę kończyć. Pa! 

Koniec rozmowy

I tyle z tej rozmowy. Rozłączyła się nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć. Ehhh...jak wrócę to z niej wszystko wyciągnę! Nie ma bata!
Poszłam do autobusowej łazienki. Załatwiłam wszystkie czynności, przebrałam w błękitną piżamkę i poszłam spać.



***
Ludmiła:
Może trochę minęłam się z prawdą, ale co poradzić? Miałam jej powiedzieć "Straciłam telefon, bo mój brat mi go zabrał i wrzucił do kibla? A tak w ogóle to on z nami mieszka! Surprise!" Niestety tak to nie działa.
Ale wracając do telefonu. Było to tak:


-Leon dawaj mi tego pilota! -krzyknęłam wyrywając mu daną rzecz. 
-Ale ty już oglądałaś! -krzyknął na mnie. Wyrywaliśmy sobie cały czas pilota, aż w końcu nie wytrzymałam i na nim usiadłam. 
-Matko ile ty ważysz?! -krzyknął sapiąc
-Ej! Dziewczyną nie mówi się, że są ciężkie lub grube! A poza tym ty oglądałeś przed chwilą! -krzyknęłam znów i uderzyłam go w dyńkę. 
-Dobra tylko złaź ze mnie! -JEJ! Lu mistrzem! Wygrałam! Posłusznie zeszłam z brata i usiadłam na fotelu. Włączyłam se kolejny odcinek "M jak Miłość". Nudne to trochę jest czasami, ale Leon nie znosi tego oglądać, więc trochę go pomęczę. -Nie! Wszystko tylko nie to! Ej patrz! Zabrali torebkę tej babie! Hahaha!
Nie no! Nawet imion nie zna! 
-No proszę....-powiedział i sięgnął po coś co leżało na stoliku. Chwila! To mój telefon! -Co my tu mamy? Mega różowy....to twoje Lu. -powiedział i już chciał czytać sms'y, ale zaczęłam mu wyrywać telefon. Wypadł nam z rąk i poleciał na schody. Zaczęłam biec razem z Leonem po kochany przedmiot przepychając się. Leon wygrał! Wziął go i zaczął biec na górę. Oczywiste było to, że ja pognałam za nim! Wbiegł do łazienki. Stanął koło "toalety" trzymając mój IPhon nad nim. 
-Verdas nie! -krzyknęłam. On miał na twarzy zwycięski uśmieszek. 
-A oddasz mi pilota? -pokiwałam twierdząco głową - I...oglądam co chcę do wieczora! 
Niech to szlak! Ale niech mu będzie. Znów pokiwałam głową. 
Zaczął iść w moją stronę, ale się potknął i mój telefon wpadł do WC, a co najgorsze? Że nasz WC ma automatyczną spłuczkę!
-Leon! 


Tiaaaaa za karę kupuje mi nowy. No co? Zarabia sporo! Niech sobie wyda trochę na siostrzyczkę. Ja jestem początkującą modelką, lecz pracuję w firmie moich rodziców. Leon przyjechał również pracować w firmie. Nasi rodzice na co dzień pracują w firmie w Nowym Jorku, gdzie mieszkają. Ale dobra, bo zaczynam paplać od rzeczy!


Trzy tygodnie później/Violetta:
Wracam dokładnie dwa miesiące i dwa dni wcześniej! JEJ! Znaczy...tęsknię za Lu i w ogóle.
Jestem już pod naszą willą. Weszłam przez bramkę wcześniej wpisując kod. Przeszłam chodnikiem i doszłam do wielkich drewnianych drzwi. Otworzyłam je za pomocą klucza i weszłam do środka. Postawiłam walizkę obok drzwi.
Po chwili usłyszałam hałas dochodzący z kuchni. Poszłam tam i mało co ze strachu nie padłam! Jakiś koleś tam siedział i pił sok.
-Eeeee co ty tu robisz? -zapytałam starając się brzmieć normalnie. Gdy usłyszał mój głos, odwrócił  się, a gdy mnie ujrzał zakrztusił się sokiem.
-Violetta Castillo? -zapytał nie dowierzając, a po chwili dodał -Co ty tu robisz?
-Mogłabym zapytać Cię o to samo.
-Mieszkam. -odpowiedział krótko, a ja wytrzeszczyłam oczy.
-Co robisz?
-Mieszkam -odpowiedział krótko, ale widząc moją minę dodał -Razem z moją siostrą Ludmiłą.
-LUDMIŁA! -krzyknęłam


___________________________________________________________________
Rozdział napisany od piątku, ale cały weekend mnie nie było w domu, więc macie dzisiaj :D
Jeśli są jakieś błędy to dzisiaj/jutro poprawię ;)
Głównie jest wspomnienie Lu oraz Viola jak przyjechała do LA <3
Hmmm chyba tyle.
Oki.
Buziaczki
Maddy ;******


7 komentarzy:

  1. Hehe, uśmiałam się na końcówce ^^
    Super rozdział :D
    Ciekawe jak wytłumaczy się Lu ^^
    Nie mogę doczekać się next'a <3
    Buziaki :** i zapraszam do siebie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski ♥
    I prawda ujrzała światło dzienne :3
    Czekam na next <3
    Pzdr, Liv ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny <3
    -Co tu robisz?
    -Mieszkam (...) Z moją siostrą Ludmiłą.
    -LUDMIŁA!!!
    Padłam XD
    Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni i będzie Leonetta <3
    Czekam na next ;)
    Niky

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahaha xD Padłam :D Świetnie! Cudownie i w ogóle, i w szczególe. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Superowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń

Example 3